W codziennym pośpiechu łatwo przeoczyć życie, które możemy ocalić
W styczniowy poranek 2007 roku tysiące ludzi przemieszczało się przez stację metra L’Enfant Plaza w Waszyngtonie. Większość była skupiona na własnych sprawach – biegła do pracy, wpatrywała się w telefony, słuchawki w uszach, myśli gdzieś indziej. Nie zauważyli człowieka, który przycupnął przy ścianie, z futerałem na ziemi. W jego rękach były skrzypce Stradivariusa, warte miliony dolarów, a on – Joshua Bell, jeden z najwybitniejszych skrzypków świata – grał muzykę, która na wyprzedanych salach koncertowych wypełniała serca wzruszeniem i zachwytem.
Tego dnia, z jego poruszających nut, na stacji metra niewielu coś wyniosło. Grał dla tłumu, a jednak jakby dla nikogo. W ciągu 45 minut zaledwie garstka ludzi zatrzymała się na moment, by docenić dźwięki, które podarował im Bell. Tysiące przeszły obojętnie, nieświadome, jak niezwykła okazja przechodzi im koło nosa. Kilka minut z tej muzyki mogło odmienić ich poranek, ale tłum był zbyt zajęty, zbyt pochłonięty codziennością, by dostrzec piękno.
To, co wydarzyło się tamtego dnia, jest przejmującą metaforą naszego stosunku do życia – w tym do dawstwa organów.
Niewidzialne piękno w naszych rękach
Podobnie jak ludzie ignorujący grę Bella, wielu z nas przechodzi obok możliwości, by dać drugiemu człowiekowi szansę na życie. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że w naszych rękach – dosłownie i w przenośni – spoczywa decyzja, która może ocalić czyjeś życie. Zarejestrowanie się jako dawca organów to gest, który nic nas nie kosztuje, ale może znaczyć wszystko dla tych, którzy czekają na przeszczep. W tej codziennej gonitwie podobnie jak wtedy na stacji metra łatwo nie zauważyć tego, co najważniejsze.
Joshua Bell grał na skrzypcach, które kiedyś stworzył mistrz lutniczy Antonio Stradivari. Te skrzypce przetrwały stulecia, przeszły przez ręce wielkich muzyków, by ostatecznie trafić do Bella. Są w nich zawarte historia, kunszt i niezwykła wartość, która sprawia, że ich dźwięk porusza serca ludzi na całym świecie. Podobnie jak te skrzypce, nasze organy mogą zostać przekazane, by nadal „grały” – tym razem w ciele kogoś, kto dzięki temu otrzyma nowe życie.
Każdy z nas może być takim mistrzem
Czy nie jest to piękna myśl? W chwili, gdy życie się kończy, możemy dać początek nowemu. Możemy być tym mistrzem, który podaruje swoje „instrumenty” komuś innemu. Organy, których sami już nie potrzebujemy, mogą grać w ciałach ludzi, którzy walczą o każdy kolejny dzień. Może to być matka, której dzieci potrzebują jej obecności. Może to być dziecko, które marzy o tym, by dorosnąć i spełniać swoje marzenia. Nasz dar może być tą melodią, która ocali ich życie.
Ale podobnie jak w przypadku koncertu Bella, to nie zdarzy się samo z siebie. Potrzebujemy świadomości. Potrzebujemy decyzji. Potrzebujemy odwagi, by zarejestrować się jako dawcy i zrozumieć, że nasze życie, nawet po naszej śmierci, może mieć ogromne znaczenie dla innych.
Przesłanie, które może zmienić świat
Kiedy Joshua Bell wyszedł z metra tamtego dnia, zabrał ze sobą swoje skrzypce, a muzyka ucichła. Ale my nie musimy pozwalać, by potencjał, który w nas drzemie, zniknął bez śladu. Możemy wybrać, by nasze życie – nasze organy – grały dalej, przynosząc nadzieję i uzdrowienie innym.
Dawstwo organów to akt, który przynosi światło w najciemniejszych momentach. Jest to dar, który przekracza czas i przestrzeń, staje się niezniszczalny – jak piękna melodia, która nigdy nie przestaje brzmieć. Wystarczy jeden prosty gest, jedna decyzja – i możemy stać się bohaterami tej historii, która dla kogoś innego może być nowym początkiem.
Nie pozwólmy, by to, co najcenniejsze, przeszło obok niezauważone. Bądźmy świadomi, bądźmy gotowi do działania. Nasze serce, nasze płuca, nasze nerki – wszystko to może jeszcze zagrać, ocalić, nadać nowy sens. W końcu może to nasz dar stanie się tą melodią, której ktoś będzie się trzymał, gdy wszystko inne zawiedzie.
Podobnie jak muzyka Bella, życie to coś, co zyskuje pełnię, gdy jest dzielone z innymi. Dawstwo organów to najczystszy wyraz ludzkiej solidarności i empatii. W świecie pełnym pośpiechu i zamętu, w którym często nie dostrzegamy tego, co naprawdę wartościowe, oddanie swoich organów po śmierci to cichy, ale potężny akt, który mówi: „Moje życie może zakończyć się tutaj, ale dzięki temu twoje może trwać dalej.”
To piękno ukryte w prostocie, tak jak nuty wydobywające się spod smyczka Bella były ukryte w zgiełku metra. To okazja, by pokazać, że człowieczeństwo nie kończy się z ostatnim oddechem, ale może przekształcić się w coś większego – w życie dla innych.
Dlaczego tak łatwo to przegapiamy?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Może to kwestia lęku przed konfrontacją z własną śmiertelnością. Może to wynik niewiedzy, ignorancji lub przekonania, że nasz dar jest zbyt mały, by coś zmienić. Ale w tej kwestii nic nie jest bardziej mylne. Każdy z nas, niezależnie od swojego pochodzenia, wykształcenia, statusu społecznego, może stać się ratunkiem dla innej osoby.
Być może, tak jak przechodnie w metrze nie dostrzegli Bella, bo nie spodziewali się, że tak wybitny artysta mógłby grać w tak zwykłym miejscu, my nie dostrzegamy potęgi dawstwa organów, bo nie zdajemy sobie sprawy z jego realnego wpływu. Jednak życie pokazuje, że najważniejsze rzeczy często są ukryte w codzienności – i to od nas zależy, czy zdecydujemy się je dostrzec.
Twoja decyzja, ich szansa
W ciągu 45 minut, które Bell spędził grając w metrze, mógł poruszyć setki ludzi. Gdyby tylko wiedzieli, kim jest, gdyby tylko na moment przystanęli i wsłuchali się w dźwięki, być może ich dzień, ich życie, nabrałoby nowej perspektywy. Podobnie, rejestrując się jako dawca organów, możemy zmienić czyjeś życie – bez wielkiego wysiłku, bez fanfar, bez oczekiwania na wdzięczność.
W Polsce i na całym świecie setki tysięcy ludzi czekają na ten dar. Każdy dzień to dla nich walka o przetrwanie. Każda godzina to nadzieja na telefon, który może oznaczać nowe życie. To my możemy być tym telefonem. To my możemy być tą nadzieją.
Nie pozwólmy, by nasze życie zakończyło się bez pozostawienia czegoś cennego. Tak jak dźwięk skrzypiec Bella, który mógł zmienić nastrój przechodniów tamtego dnia, tak nasz dar może odmienić czyjeś życie na zawsze. Wystarczy chwila refleksji, chwila decyzji, by coś, co dziś wydaje się abstrakcyjne, stało się najważniejszym gestem, jaki kiedykolwiek wykonamy.
Postscriptum:
Tamtego dnia na stacji metra Joshua Bell zagrał na instrumencie, który przetrwał wieki i wciąż przekazuje piękno światu. Nasze organy, choć nie tak wiekowe, mogą zrobić to samo – mogą trwać, żyć i nieść nadzieję. Warto, byśmy dostrzegli tę szansę i, podobnie jak ci nieliczni, którzy zatrzymali się, by wsłuchać się w muzykę, podjęli decyzję, która zmieni świat – choćby tylko dla jednej osoby.
Dawstwo organów to melodia, której nie można przeoczyć. Zagrajmy ją wszyscy.
+Robert Matysiak NCC