JEROZOLIMA – MIASTO, KTÓREGO NIE WIDZIAŁEM
„Uradowałem się, gdy mi powiedziano: «Pójdziemy do domu Pana»” (Ps 122,1 – BBT)
Bracia i Siostry w Chrystusie,
nie byłem nigdy w Jerozolimie. Nie stąpałem po jej świętych kamieniach, nie dotknąłem dłonią tych murów, które pamiętają westchnienia proroków i krzyki tłumu. Nie wchłonąłem jej światła ani nie doświadczyłem ciemności jej nocy. A jednak – Jerozolima zna mnie. I zna Ciebie.
Zna nasze serca, zna naszą wiarę. Zna naszą zdradę i naszą tęsknotę. Zna momenty, kiedy z trwogą cofaliśmy kroki, i te, gdy ze łzami wracaliśmy pod jej bramy.
Bo to nie my widzimy Jerozolimę –
to ona patrzy w nas.
Nie jako miasto z kamienia, ale jako mapa duszy. Jako Miasto-Wspomnienie Boga, który zapisał się w historii człowieka – i który tej historii nie przestał czytać.
Miasto Objawienia i Krwi
To nie był przypadek, że Bóg wybrał właśnie Jerozolimę na miejsce swojego zamieszkania.
To tam Abraham podniósł nóż nad synem – i tam spłynęło błogosławieństwo wiary silniejszej niż śmierć (por. Rdz 22).
To tam Dawid uczynił stolicę z miasta Jebus – „Miasto Dawidowe” – by zamieszkała w nim Arka Przymierza (por. 2 Sm 5,7).
To tam Jezus – Słowo Wcielone – wszedł jako Oblubieniec, by zostać wydany, ubiczowany i przybity do drzewa krzyża (por. Łk 24,46).
To tam, gdzie miała rozbrzmiewać chwała, zawołano:
„Precz, precz! Ukrzyżuj Go!” (por. J 19,15 – BBT)
Jerozolima – Miasto Ukrzyżowanego – stała się Miastem Zmartwychwstania.
Nie została przeklęta, choć wydała Zbawiciela. Bo Bóg nie przeklina tego, co kocha.
Tam, gdzie człowiek wbija gwoździe, Bóg rozpościera ramiona.
Tam, gdzie płynie krew, zstępuje Duch.
„Nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży w was mieszka?” (1 Kor 3,16 – BBT)
Miasto, które nosimy w sercu
Jerozolima nie jest jedynie punktem na mapie.
Jest przestrzenią serca, w której rozgrywa się nasz dramat zbawienia.
W nas jest Wieczernik – miejsce łamania chleba i przebaczenia.
W nas jest Ogród Oliwny – miejsce samotnej modlitwy i drżenia.
W nas jest Golgota – miejsce śmierci własnego „ja” i objęcia woli Ojca.
W nas jest też pusty grób – nadzieja poranka, który nie zna zmierzchu.
I może dlatego nie trzeba stąpać po jerozolimskim bruku, by spotkać Zbawiciela.
Wystarczy stąpać głębiej w siebie – by odkryć, że i w nas płacze nad nami Chrystus:
„Jeruzalem, Jeruzalem, ty, co zabijasz proroków… ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci…” (Mt 23,37 – BBT)
Miasto, które płacze i rodzi
Płacz Jezusa nad Jerozolimą nie był sentymentalny.
To była łza Boga.
Łza Tego, który kocha do końca.
Łza Miłości, która wiedziała, że zostanie odrzucona – a mimo to przyszła.
„Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.” (J 1,11 – BBT)
A jednak z tej łzy narodził się Kościół.
Z tej śmierci – życie.
Z tego Miasta – nowy początek.
To tam Duch Święty zstąpił z mocą – nie w pałacu, lecz w Wieczerniku.
„I napełnił cały dom, w którym przebywali.” (Dz 2,2 – BBT)
Miasto początku i końca
Jerozolima jest kolebką i celem.
Stamtąd wyszli Apostołowie. Tam wraca liturgia nieba.
Ziemska Jerozolima – pełna sprzeczności i ran – rodzi w nas pragnienie Jeruzalem niebiańskiego, o którym napisano:
„I widziałem Miasto Święte – nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga…” (Ap 21,2 – BBT)
„Miasto, w którym nie potrzeba światła lampy ani słońca, bo chwała Boża je oświetliła, a jego lampą – Baranek.” (por. Ap 21,23 – BBT)
To Jeruzalem nie jest z tej ziemi – ale wyrosło z tej ziemi.
Jak świątynia z ruin. Jak poranek z nocy.
Nieobecność, która objawia
Bracia i Siostry,
może właśnie dlatego nigdy nie byłem w Jerozolimie –
bym mógł ją rozpoznać w ciszy modlitwy.
Bym nie pomylił miejsca z tajemnicą.
Bym wiedział, że droga do tego Miasta nie prowadzi przez samolot, ale przez serce.
Ty także – nawet jeśli tam nie byłeś – jesteś już w drodze.
Bo każdy człowiek, który tęskni za Bogiem, już idzie do Jeruzalem.
Każda Eucharystia jest krokiem bliżej.
Każde „Amen” – kamieniem do nowej świątyni.
Zaproszenie do pielgrzymki serca
Bracie, Siostro – nie musisz dotykać murów, by spotkać Miasto.
Wystarczy, że otworzysz serce.
Że pozwolisz, by Duch Święty zamieszkał w Tobie jak kiedyś w Wieczerniku.
Wystarczy, że powiesz – z głębi duszy:
„Wstępujemy do domu Pana… Pokój niech będzie w twoich murach, bezpieczeństwo w twoich pałacach!” (Ps 122,2.7 – BBT)
I wtedy, nawet jeśli nasze stopy nigdy nie przekroczą bram Jerozolimy ziemskiej,
nasza dusza dotknie tej, która zstępuje z nieba.
Z łaski. Z chwały. Z Baranka.
Amen.
Niech Jerozolima – Miasto Boga – zamieszka w nas.
Niech stanie się naszą drogą, naszym sercem, naszą metą.
/-/ + Robert Matysiak NCC