Dlaczego potrzebujemy wiary i wspólnoty?
W obliczu zmienności współczesnego świata, pełnego nieustannego rozwoju technologicznego i kultu autonomii jednostki, staje przed nami zasadnicze pytanie o sens istnienia, które porusza głębię ludzkiej duszy. Człowiek, który odrzuca transcendencję, zostaje sam w ciszy – jak echo, które nie znajduje swojego odbicia. Autorytety, które dawniej były latarniami prowadzącymi przez mrok egzystencjalnych zmagań, powoli tracą swoją moc, a duchowa pustynia rozrasta się w rytmie postępu. To, co niegdyś łączyło – wspólna wiara, dzielona przestrzeń sakralna, poczucie przynależności do Ciała Chrystusowego – dzisiaj bywa postrzegane jako anachronizm, nieadekwatny do potrzeb „nowoczesnego” człowieka. A jednak, choćbyśmy chcieli zagłuszyć to wołanie, potrzeba odpowiedzi na najgłębsze pytania pozostaje niezaspokojona.
Nie możemy uciec od pragnienia, które jest wpisane w istotę naszej natury. Człowiek jest bytem „na obraz i podobieństwo” Boga (por. Rdz 1,27 BBT), nosi w sobie tęsknotę za czymś większym niż świat doczesny, za relacją, która przekracza barierę czasu i przestrzeni. Jest jak pielgrzym, który choćby zbłądził, instynktownie szuka powrotu do domu, do Boga, będącego ostatecznym źródłem i celem jego życia. Wiara, w tym kontekście, nie jest tylko ideologią ani systemem etycznym. Jest doświadczeniem Obecności, która wzywa, by przejść od lęku przed samotnością ku pełni spotkania z Chrystusem – Tym, który objawia się nie tylko jako Słowo, ale jako Wspólnota.
Wspólnota zaś, w swojej najgłębszej istocie, to nie klub ani konglomerat jednostek, lecz misterium Ciała Chrystusowego. Jest przestrzenią, gdzie Boskie Miłosierdzie spotyka się z ludzką słabością, gdzie człowiek odnajduje siebie poprzez darowanie siebie innym. To w Kościele – niezależnie od jego ułomności i zranień – człowiek odnajduje swoje prawdziwe „ja” jako część wielkiej, wiecznej wspólnoty świętych i grzeszników, w której miłość Boża przezwycięża granice historii i ludzkiej nieprawości.
Dlatego potrzebujemy wiary i wspólnoty – nie jako ucieczki przed światem, ale jako zanurzenia w Tajemnicy, która nadaje światu głęboki sens. Współczesny człowiek, zagubiony pośród iluzorycznych obietnic technologii i indywidualizmu, nie znajdzie spełnienia w samym sobie. Tylko w powrocie do Chrystusa – poprzez wiarę żywą i zakorzenioną w sakramentalnej wspólnocie – odkrywa, że jego życie jest częścią większej historii zbawienia. W tej historii, mimo kruchości i cierpienia, znajduje oparcie w miłości, która nigdy nie przemija.
„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29 BBT) – słowa, które Chrystus wypowiedział do Tomasza, brzmią jak spokojne wezwanie skierowane do nas wszystkich, którzy zmagamy się z pytaniami i niepewnością. Nie są to słowa oskarżenia, ale raczej pełne zrozumienia zaproszenie do tajemnicy wiary. Chrystus zwraca się do każdego człowieka, który, być może nieświadomie, poszukuje odpowiedzi na głębokie tęsknoty i pragnienia ukryte w sercu. Wiara, do której zaprasza nas Jezus, nie jest wcale zaprzeczeniem rozumu czy odrzuceniem pytań – przeciwnie, jest odpowiedzią na najgłębsze, choć czasem niewyrażone słowami pragnienie spotkania z Prawdą, która nie przemija.
Współczesny człowiek żyje otoczony przez hałas i powierzchowność, bombardowany obrazami i sloganami, które obiecują chwilowe spełnienie, ale nie odpowiadają na jego prawdziwe potrzeby. Te zewnętrzne bodźce często rodzą ironię, dystans i znużenie – budują barierę przed głębszymi pytaniami o sens życia, istnienie Boga czy znaczenie wspólnoty wierzących. I choć wielu odrzuca wiarę w Boga lub krytykuje Kościół, to sam fakt, że pojawiają się te pytania – Po co wiara? Dlaczego Kościół? – świadczy o istnieniu w człowieku głębokiego pragnienia trwałości, stabilności i sensu. Te pytania, choć nieraz pełne sceptycyzmu, są wyrazem najgłębszego głodu serca – pragnienia spotkania z czymś, co nie przeminie jak sukcesy czy powierzchowne uznanie.
Wiara nie jest jedynie przyjęciem zestawu przekonań ani próbą zrozumienia niewidzialnego za pomocą widzialnego. Jest ona rzeczywistością, która dotyka samej istoty człowieczeństwa, która odpowiada na tęsknotę za tym, co trwałe, za Bogiem, który nie tylko istnieje, ale także przychodzi, by wejść w relację z człowiekiem. Wiara – ta, o której mówi Chrystus – jest odpowiedzią na naszą wewnętrzną samotność, na pragnienie, które leży u podstaw naszego bycia. Dlatego Chrystus nie gani Tomasza za jego pytania, lecz objawia mu tajemnicę wiary, która przekracza to, co można dotknąć, i zaprasza go do świata, w którym spotkanie z Bogiem jest rzeczywistością pełną, choć niedostępną wzrokowi.
W naszych wątpliwościach Bóg dostrzega nasze wołanie – wołanie, które być może kryje się za murami sceptycyzmu, ale jest prawdziwe i szczere. Takie wołanie nie jest słabością, lecz siłą, bo mówi o tym, że człowiek – pomimo deklaracji o niewierze – nosi w sobie miejsce dla Boga.
„Gdzie dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20 BBT) – te słowa Chrystusa odsłaniają nieprzenikniony, święty wymiar wspólnoty. Wspólnota nie jest jedynie zbiorem wierzących, poszukujących religijnej tożsamości w przestrzeni społecznej. Jest miejscem rzeczywistej obecności Boga, przestrzenią uświęconą, w której dotykamy Tajemnicy, wykraczającej poza granice rozumu i ludzkiego poznania. Jest przypomnieniem, że nie jesteśmy przypadkowymi bytami, zagubionymi w nieskończonym wszechświecie, lecz że nasze życie ma sens, a nasza egzystencja nie jest samotnym, pozbawionym znaczenia istnieniem.
Dziś, gdy Kościół zmaga się z własnymi słabościami i błędami, wielu skłania się ku myśleniu, że wspólnota religijna jest źródłem zgorszenia, a nie odpowiedzią na ich duchowe potrzeby. Ale czy nie większym skandalem jest świat oferujący bezustanną pogoń za dobrobytem, pozorną autonomią, a jednocześnie pozostawiający człowieka w izolacji i duchowej pustce? Dzisiejsze społeczeństwo promuje niezależność jednostki jako najwyższy ideał, jednak owa samowystarczalność prowadzi często do głębokiego osamotnienia. W głębi człowieka tkwi pragnienie spotkania z drugim – oraz z Tym, który nadaje naszemu życiu ostateczny sens. „Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy” (2 Kor 5,7 BBT) – wiara jest aktem zaufania, decyzją o zawierzeniu Bogu, nawet w chwilach, gdy zrozumienie wydaje się poza naszym zasięgiem, a odpowiedzi są nieuchwytne.
W świecie coraz bardziej stawiającym na izolację jednostki, wspólnota stanowi przestrzeń, w której uczymy się miłości, akceptacji i przyjęcia zarówno innych, jak i samych siebie, ze wszystkimi naszymi słabościami. Jest miejscem, gdzie możemy doświadczyć, że nie jesteśmy sami, że życie nabiera pełni nie przez to, kim jesteśmy w pojedynkę, lecz przez to, że należymy do czegoś większego. Wiara, choć nie rozwiązuje wszystkich problemów, staje się światłem, które rozprasza ciemność – przestrzenią, w której odnajdujemy siebie, innych i samego Boga. Wspólnota jest świadectwem działania Boga w życiu innych; jest miejscem, gdzie możemy dzielić się Nim, doświadczając Jego obecności w codzienności, dzięki czemu nikt nie musi przechodzić przez życie w samotności.
W dobie postępu technologicznego, który wyznacza rytm codzienności, kult jednostki coraz częściej wypiera miejsce wspólnoty. Człowiek, zdominowany przez tempo współczesnego świata, doświadcza wewnętrznej pustki, ukrywanej pod maską niezależności. Przeciwstawiając się temu, co nieznane i niewytłumaczalne, pozostajemy bezbronni. Czy istnieje coś, co nadaje sens naszemu życiu poza tym, co widzialne i materialne? W głębi duszy pojawia się tęsknota – pragnienie, które nie znajduje pełni w samorealizacji, bogactwie ani sukcesach. Jest to wołanie wewnętrzne, wykraczające poza logikę i codzienne cele. Pragnienie spotkania z Tajemnicą, z rzeczywistością, która jednoczy nasze życie w jedno, nadając mu większe znaczenie.
Paradoksalnie, nawet ci, którzy najgłośniej odrzucają potrzebę wiary, często odczuwają najgłębszą tęsknotę za sensem. Ich stanowcze zaprzeczanie potrzebie Boga i Kościoła niekiedy kryje najgłębsze pragnienie zjednoczenia z Tym, który nadaje ostateczny sens istnieniu. Wiara nie eliminuje wątpliwości ani cierpienia, lecz jest jak światło w ciemności – nie usuwając cienia, ukazuje drogę pośród niego. Jest wędrówką ku światłu, ku Tajemnicy, która jedynie majaczy na horyzoncie, lecz nieustannie przyciąga nas ku sobie.
Dziś, gdy świat pełen jest skandali i rozczarowań, ludzie mają prawo do złości, smutku i rozgoryczenia. Jednakże odrzucenie wiary w imię indywidualizmu często prowadzi do jeszcze większej samotności i pustki. Gdy odsuwamy się od wiary, pozbawiamy się nadziei, która jest odpowiedzią na nasze najgłębsze pragnienia i lęki. Czym bowiem jest życie, jeśli pozbawione jest przekonania, że cierpienie ma sens, a nasze istnienie wartość nieprzemijającą? Wiara nie odpowiada na wszystkie pytania – ale daje perspektywę, pozwala spojrzeć dalej niż to, co widzialne, i zawierzyć, że istnieje coś więcej niż to, co chwytają nasze zmysły.
Wspólnota chrześcijańska, pomimo słabości i błędów, jest świętym świadectwem, że życie nabiera sensu, gdy staje się darem. Jest przypomnieniem, że prawdziwe szczęście rodzi się nie w izolacji, lecz w otwarciu na innych i na Boga – w bliskości, która przekracza granice czasu i przestrzeni, prowadząc nas ku wieczności, ku pełni życia w Bogu, który jest Miłością.
Wspólnota jako Przestrzeń Odnowienia
Wspólnota religijna, choć dziś często krytykowana, pozostaje przestrzenią, w której człowiek uczy się na nowo odkrywać sens swojego życia. Nie jest to tylko zgrupowanie jednostek wokół wspólnych zasad. To przestrzeń, w której doświadczamy czegoś, co przekracza nasze codzienne życie – obecności czegoś większego, przestrzeni miłości, akceptacji i wsparcia. Wspólnota to nie tylko społeczność; to miejsce spotkania, gdzie każdy z nas jest przyjęty w swojej pełni, ze swoimi pytaniami, słabościami i pragnieniami. Tam doświadczamy, że nasze życie jest częścią większej historii, historii Boga i człowieka.
Wiara we wspólnocie to spotkanie ludzi, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami Boga, ale także swoją codziennością. To w niej odnajdujemy świadków nadziei – ludzi, którzy, mimo trudności, odnajdują sens życia w Chrystusie, i tym sensem się dzielą. Wspólnota jest odpowiedzią na naszą wewnętrzną tęsknotę za bliskością i przynależnością, za miejscem, gdzie można być prawdziwym sobą, bez obaw, że zostanie się odrzuconym.
Potrzeba Wiary i Wspólnoty jako Droga do Prawdy o Nas Samych
Świat mówi nam dziś: „Jesteś wystarczający sam dla siebie, nie potrzebujesz Boga ani innych ludzi”. Jednak gdy jesteśmy szczerzy wobec samych siebie, widzimy, że to nieprawda. Przestajemy być istotami w pełni wolnymi, kiedy odrzucamy relacje, które nas tworzą. Stajemy się niewolnikami samotności, pragnącymi bliskości, którą odrzuciliśmy. Każdy człowiek, bez względu na to, jakie przekonania wyznaje, nosi w sobie potrzebę odnalezienia odpowiedzi na pytanie o sens życia. Wierzyć, to znaczy zgodzić się, że nie wszystko jest w naszych rękach, że istnieje coś, co przekracza nasze rozumienie.
Wspólnota religijna, choć może ułomna, jest miejscem, gdzie ta prawda może się objawić – gdzie człowiek odnajduje nadzieję i miłość, które są znakiem obecności Boga. Wspólnota staje się wtedy świadectwem tego, że wątpliwości nie muszą nas oddalać od Boga, ale mogą prowadzić nas bliżej do Niego, jeśli tylko damy sobie szansę na odkrycie Go pośród innych.
Droga Wiary Jako Wyzwanie i Spełnienie
Wiara nie jest ucieczką od trudnych pytań, lecz odwagą, by mierzyć się z tajemnicą i przyjąć, że nasze istnienie wykracza poza granice tego, co doczesne. Nie zamyka nas w sztywnych przekonaniach, ale daje wolność poszukiwania prawdy, stawiania pytań i konfrontowania się z nieznanym. Choć droga wiary bywa wymagająca, przynosi spełnienie, którego świat sam z siebie nie potrafi zaoferować.
W czasach pełnych lęku niepewności i rozproszenia, wiara i wspólnota są niczym źródło wody na pustyni. Nie musimy znać wszystkich odpowiedzi, by odnaleźć w wierze sens i nadzieję, a także dom we wspólnocie, nawet jeśli nie jesteśmy doskonali. To przestrzeń, w której spotykamy nie tylko Boga, ale i prawdę o nas samych oraz nadzieję, że nasze życie ma głębszy sens, że każdy z nas jest częścią historii sięgającej poza wszelkie wątpliwości i lęki.
+ Robert Matysiak NCC