Narodowy Kościół Katolicki

Wiadomości duszpasterskie

Drogie Siostry, drodzy Bracia w Chrystusie

W uroczystość Świętego Andrzeja Apostoła, brata Szymona Piotra, rybaka z Betsaidy i Patrona Katedry Zwierzchnika naszego Kościoła, zwracam się do was jako wasz pasterz, który razem z wami szuka Pana, czasem się lęka i nie rozumie, a jednak pragnie iść za Jezusem do końca.

Kiedy w naszym Kościele mówimy o Katedrze Zwierzchnika, nie chodzi nam o budynek. Chodzi o posługę głoszenia Ewangelii. Chodzi o to miejsce w życiu Kościoła, z którego brzmi słowo pasterza, który ma umacniać braci i siostry w wierze. Święty Andrzej jest Patronem właśnie tej katedry w tym znaczeniu. Jest Patronem urzędu nauczania, który ma zawsze prowadzić do Chrystusa, a nie do samego siebie.

Dlatego dzisiejsze święto dotyka każdego z nas. Bo jeśli Patronem Katedry Zwierzchnika jest Andrzej, cichy uczeń Pana, to znaczy, że także w stylu pasterzowania, w stylu słuchania i mówienia w Kościele, powinna odbijać się jego droga. Pasterz ma pomagać wam spotkać Jezusa. Nie budować siebie, tylko umacniać waszą wiarę.

Święty Andrzej na kartach Ewangelii nie mówi wiele. Nie wygłasza długich przemówień. W jednym z kluczowych momentów robi jednak coś bardzo ważnego. Kiedy spotyka Jezusa, idzie do swojego brata i mówi mu proste słowa: znaleźliśmy Mesjasza. Potem przyprowadza Piotra do Pana.

Można powiedzieć, że Andrzej jest apostołem pierwszego gestu. Tym, który nie staje w centrum, ale prowadzi do centrum, którym jest Chrystus. Jest bratem, który przyprowadza brata.

Chciałbym, aby ta myśl żyła w naszym Kościele oraz w samej Katedrze Zwierzchnika. Bo Katedra to nie tron władzy. To miejsce służby słowu. Jeżeli Patronem tej katedry jest Andrzej, to znaczy, że także nasz styl posługi ma być jego stylem. Mamy nie zatrzymywać ludzi przy sobie, lecz prowadzić ich do Jezusa.

Nie jesteśmy powołani, aby budować Kościół wokół siebie. Nie jesteśmy powołani, aby szukać pierwszych miejsc. Jesteśmy powołani, aby być jak Andrzej. Spotkać Jezusa, usłyszeć Jego głos, doświadczyć Jego spojrzenia, a potem w prostocie serca powiedzieć innym: chodź, zobacz. Ja nie jestem odpowiedzią. Odpowiedzią jest On.

W Ewangelii według świętego Jana Andrzej najpierw sam słyszy świadectwo Jana Chrzciciela o Jezusie. Idzie za Nim, pozostaje z Nim przez pewien czas. Z tego rodzi się w nim decyzja, aby podzielić się tym doświadczeniem. Najpierw jest bycie z Jezusem. Potem jest misja. Najpierw słuchanie i trwanie. Dopiero potem słowo skierowane do innych.

To pierwsze zaproszenie na tę uroczystość. Zatrzymaj się przed Panem. Zanim będziesz mówił o Bogu swoim bliskim, pozwól, aby Bóg mówił do ciebie. Zanim podejmiesz wielkie plany, usiądź przy Jezusie i powiedz Mu szczerze, co w tobie żyje. Twoja radość. Twój lęk. Twoje grzechy. Twoje pytania. Twoja pustka. Nic nie jest zbyt małe, aby przynieść to Jezusowi.

Andrzej był rybakiem. Znał trud codziennej pracy, zmęczenie, chłód, czasem nieudane połowy. Żył zwyczajną codziennością. Właśnie tam, w tej codzienności, wchodzi w jego życie Jezus. Nie w chwili niezwykłego uniesienia, ale nad jeziorem, wśród sieci.

To ważna podpowiedź dla nas. Wielu z was wraca po pracy zmęczonych. Wielu niesie w sercu troskę o rodzinę, o zdrowie, o przyszłość. Część przeżywa wewnętrzny kryzys, znużenie wiarą, rozczarowanie Kościołem. Właśnie w takim miejscu serca Chrystus staje na brzegu twojego życia i wypowiada słowa zaproszenia.

On woła po imieniu. Nie tylko Piotra i Andrzeja. Woła ciebie. Nie po to, aby dołożyć ci ciężarów, lecz aby najpierw dać ci doświadczenie, że jesteś chciany, umiłowany, przyjęty.

Druga ważna cecha Andrzeja to jego gotowość. Gdy Jezus mówi do niego, aby poszedł za Nim, on po prostu idzie. Nie stawia warunków. Nie żąda gwarancji. Nie ustawia wszystkiego pod siebie. Jego serce potrafi zaufać.

Zapraszam cię dziś do podobnej odwagi. Nie chodzi o wielkie gesty na pokaz. Chodzi o jedno konkretne tak, które możesz wypowiedzieć w swoim sercu. Może to będzie decyzja o powrocie do modlitwy. Może krok w stronę pojednania z kimś, kogo w sercu nosisz jako trudną osobę. Może dobra spowiedź. Może powrót do Eucharystii przeżywanej z wiarą, a nie tylko jako zwyczaj.

Patron Katedry Zwierzchnika przypomina nam też, że Kościół jest wspólnotą braci i sióstr, a nie zbiorem samotnych wierzących. Andrzej nie zatrzymuje spotkania z Jezusem dla siebie. Otwiera się na relację. Zaprasza brata. Uczy, że wiara nie jest prywatnym skarbem, lecz darem, którym warto się dzielić.

Wiemy, że dziś wiele osób w Kościele i poza nim nosi w sobie zranienia. Niekiedy są to rany zadane przez grzech innych, także przez grzech ludzi Kościoła. Niekiedy są to konsekwencje własnych decyzji. W takiej sytuacji łatwo się zamknąć, zdystansować, powiedzieć: to nie dla mnie.

W imię Chrystusa proszę cię jednak: nie uciekaj. Nie uciekaj przed Bogiem, który cię kocha. Nie uciekaj przed Kościołem, który jest grzeszny, ale w którym żyje Ten, który jest Święty. Nie uciekaj przed drugim człowiekiem. Pan może uczynić cię, na wzór Andrzeja, kimś, kto nie zwiększa podziałów, lecz wprowadza pojednanie.

Jako wspólnota, która modli się za Zwierzchnika i jego Katedrę, mamy zadanie szczególne. Nasze liturgie, nasze spotkania, decyzje pasterzy i zaangażowanych wiernych powinny być przeniknięte stylem Andrzeja. To znaczy stylem człowieka, który słucha, który nie dominuje, który wskazuje na Jezusa i ma serce brata.

Kiedy stajemy przy ołtarzu, nie zbieramy się po to, aby podziwiać własne pomysły na Kościół. Stajemy, aby słuchać Słowa, które nas przekracza, i aby karmić się Ciałem Pana, które nas jednoczy. Eucharystia czyni z nas jedno ciało, nawet jeśli różnimy się wrażliwością, doświadczeniem, językiem. Święty Andrzej, Patron Katedry Zwierzchnika, może nam wyprosić łaskę, abyśmy w tym jednym Ciele nie żyli przeciw sobie, ale dla siebie nawzajem.

Tradycja ukazuje go często z krzyżem w kształcie litery X. To przypomnienie, że pójście za Jezusem nie jest drogą łatwej pociechy. To droga, która prowadzi także przez mrok, ofiarę i oddanie życia. Nie po to, aby je zniszczyć, lecz aby je odnaleźć w pełni w Bogu.

Wielu z was niesie jakiś krzyż. Chorobę. Samotność po rozpadzie relacji. Niezrozumienie w rodzinie. Ciężar dawnych błędów. Chcę dziś jasno powiedzieć: nie ma takiego krzyża, którego Chrystus by nie dotknął swoim krzyżem. Nie ma takiego mroku, którego Jego światło nie mogłoby rozjaśnić.

Święty Andrzej nie był bohaterem z marmuru. Był człowiekiem z krwi i kości. Zdolnym do lęku i zmęczenia, a jednak wiernym aż po męczeństwo. Niech jego przykład doda ci otuchy. Nie po to, abyś się porównywał, lecz abyś uwierzył, że świętość zaczyna się w prostym przyjdź i zobacz oraz w gotowości, by powiedzieć drugiemu: chodź ze mną, poszukamy Pana razem.

Na koniec zapraszam cię do osobistego gestu. Znajdź w tych dniach chwilę ciszy. Stań duchowo przy Katedrze Zwierzchnika naszego Kościoła, oddanej opiece Świętego Andrzeja. To znaczy stań przed Chrystusem razem z całym Kościołem. Wyobraź sobie, że stoisz z Andrzejem u stóp Pana. Powiedz Jezusowi po imieniu, co najbardziej boli cię w Kościele. Co boli cię w tobie samym. Czego pragniesz. Czego się boisz. A potem poproś w prostych słowach:

Jezu, spraw, abym jak Andrzej umiał rozpoznać Ciebie w mojej codzienności. Daj mi odwagę pójść za Tobą naprawdę. Naucz mnie przyprowadzać do Ciebie innych nie przez przymus, lecz przez świadectwo mojego życia. Ulecz to, co we mnie jest poranione. Uczyń mnie bratem i siostrą dla tych, którzy są obok.

Tego wam życzę w tę uroczystość. Tego dla siebie także proszę.

Niech Święty Andrzej Apostoł wyprasza wam łaskę żywej wiary, pokornej nadziei i miłości, która nie szuka siebie, lecz szuka dobra drugiego człowieka. Niech Katedra Zwierzchnika naszego Kościoła, oddana jego opiece, będzie zawsze miejscem wiernego głoszenia Ewangelii i spotkania z żywym Chrystusem.

Z serca wam błogosławię
w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

 

/-/ ✠ Robert Matysiak NCC

Uroczystość Świętego Andrzeja Apostoła

30 listopada 2025 roku